Coś się skończyło

Już po maturach. Wow. Tak jak szybko przyszły tak szybko minęły. Dziwne uczucie kiedy przychodzisz do szkoły, ale dzwonek (a w zasadzie pewien znany utwór Beethovena) już Cię nie dotyczy. Trudno mi się odnaleźć w takiej nowej rzeczywistości, w której mam mnóstwo czasu. Jednak zajęcia i obowiązki szkolne stanowiły 90% czynności, które przez całe 3 lata wykonywałem. Cóż, tak to wygląda kiedy boisz się ludzi i uwielbiasz spędzać czas samemu. Plan na wakacje? Nie mam pojęcia, pewnie praca, załatwianie studiów i wszystkie sprawy z tym związane. Trochę się boję, że może mi braknąć kilku procent na wymarzony kierunek , ale wszystko okaże się w lipcu. Powiem szczerze, że kiedy wyszedłem z ostatniej matury to pomyślałem "kurde, ale będę odpoczywał normalnie żyć nie umierać" haha. Wytrzymałem JEDEN dzień totalnego obijania się. Już dzisiaj zacząłem czytać przesławnego Campbella (osoby związane w jakiś sposób z biologią na pewno znają tę pozycję). Nie wiem czy mój mózg się zepsuł czy jest wybitnym trollem, że pod koniec roku po przerobieniu dziesiątków arkuszy z biologi i chemii nie potrafiłem otworzyć książki, a jak zacząłem coś czytać to cała treść przelatywała przez głowę i papa i nie ma, a teraz czytałem o układzie nerwowym i co? Wszystko pamiętam. Chora faza. Odnośnie jeszcze matur to strasznie, ale to okropnie bałem się ustnego polskiego. Wrrr, przez całe 3 lata nie otworzyłem nawet książki i to nie z braku chęci , a z braku czasu. Kiedy wszedłem do sali i wylosowałem temat to normalnie myślałem, że się popłaczę z radości (XD). Serio, temat marzenie. Opowiedziałem miłym paniom to co przygotowałem i kurka byłem zadowolony. Kiedy dostałem wynik myślałem to myślałem, że się ostro pomylili. 95%!!! Ja, który chciałem tylko 30%, byleby zdać. Może to mój urok osobisty? Nie wiem haha. Teraz tylko czekam na wyniki pisemnych egzaminów. Jeżeli z chemii będę miał poniżej 90% to będę mega zły bo w tym roku matura z tego przedmiotu była banalna i jedyne co mogło mnie zgubić to własne niedopatrzenia. Nie wiem czy tylko ja tak mam, że nie czytam w ogóle poleceń do zadań? I co najgorsze robię to zupełnie nieświadomie. Trochę przeraża mnie fakt, że świat wymaga ode mnie żebym przestał być dzieckiem. Matura i liceum za mną a studia i przeprowadzka w nowe miejsce już na mnie czeka. Ja tak nie chcę, bo widzę jak dorosłe życie niszczy człowieka. Każe mu dopasować się do świata, do pełnienia jakiejś roli przy okazji rujnując jego indywidualność. Właśnie kilka tygodni temu pewna dziewczyna z mojej klasy wzięła ślub a ja polepiłbym sobie babki z piasku. Ten czas za szybko biegnie i nie daje mi możliwości przyzwyczajenia się do zmian, do nowych sytuacji. W kolejnym poście opiszę jak wygląda życie turbo introwertyka, któremu pójście do sklepu i rozmowa z panią ekspedientką sprawia ogromny problem. Wszystkim życzę miłego wieczoru :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czy chcesz mnie poznać?

Warto pomagać

Być jak Dr House... przeszłosć jest bez znaczenia.