Warto pomagać

To było około 2,5 roku temu. Byłem w połowie 1 roku liceum. Wokół nowe twarze, nowe otoczenie, nowa rzeczywistość. Trudno mi było się zaaklimatyzować bo poznawanie nowych ludzi jest dla mnie ogromnie stresujące. Pamiętam, że towarzyszyło mi takie uczucie, że to nie dzieje się na serio, że to wszystko jakoś szybko mija, że muszę zacząć ogarniać swoje zachowanie, dorosnąć chociaż trochę, być bardziej samodzielnym. Nowa szkoła poszerzyła moje horyzonty jeśli chodzi o różnice między ludźmi. Wiedziałem, że w sumie nikt mnie nie zna i nie będę zwracał niczyjej uwagi, dlatego też zacząłem zapuszczać włosy. Strasznie mi się podobały długie, proste włosy na wzór Riedla i innych postaci wywodzących się z rockowej muzyki.  Na początku było wszystko ok. W myślach już wyobrażałem jak będę wyglądał kiedy już będą długie, jak wiatr będzie je rozwiewał :) Kiedy urosły tak mniej więcej do ramion miałem mega ochotę je ściąć. One żyły własnym życiem, dosłownie. Krótkie włosy nie wymagają pielęgnacji tak jak długie. Może gdyby były proste sprawa wyglądałaby inaczej, ale niestety rodzice obdarowali mnie takimi genami, że moje włosy to była jedna wielka burza w oceanie loków i sprężyn, których rozczesywanie to były najgorsze chwile w moim życiu. Z innej beczki to strasznie zaczęło mnie denerwować, że zwracam na siebie uwagę. Każdy chciał ich dotknąć, porównać ze swoimi (Dziewczyny co Wy macie z tymi włosami? haha) i właśnie dlatego postanowiłem: oddaję włosy dla fundacji Rak'n'roll. Odciągałem to trochę w czasie nie powiem, mimo że ich nienawidziłem to było mi szkoda się ich pozbywać. Ale znalazłem salon, który współpracuje z tą fundacją i bang poszło. Kiedy pani cięła nożyczkami przy samej głowie troszkę się łezka zakręciła haha. Ścięła 40 cm. Kiedy popatrzyłem do lustra to tak jakbym patrzył na kogoś innego, obcego. Dziwnie się czułem, kiedy wyszedłem z salonu i wiatr wiał po uszach. Najlepsza w tym wszystkim była reakcja kumpli i koleżanek ze szkoły ( kilka osób mnie autentycznie nie poznało XD). Nauczyciele się śmiali, że przed maturą się nie ścina włosów, że widzimy się w sierpniu haha.


Słowem końca chciałem wszystkich zaprosić do pomocy i oddawania włosów. Nie, nie pomożemy kobiecie czy dziecku doraźnie, nie usuniemy im nowotworów w jakiś magiczny sposób, ale pomożemy psychicznie, zmotywujemy do walki. Bo czy nastawienie psychiczne to nie pierwszy krok do zwycięstwa? Miłego weekendu i życzcie mi szczęścia bo od poniedziałku kolejna seria matur. Trzymajcie się ciepło! :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czy chcesz mnie poznać?

Być jak Dr House... przeszłosć jest bez znaczenia.