Posty

Być jak Dr House... przeszłosć jest bez znaczenia.

Hmmmm... od czego by tu zacząć? Chwilę mnie tu nie było ale przez ten czas spełniałem swoje marzenia. A w zasadzie jedno marzenie. Więc może od początku... To było w 2 klasie gimnazjum. Wizja zakończenia roku szkolnego ze średnią na poziomie ~3.0 to było coś przez co nie mogłem zacząć myśleć o normalnie o wakacjach, ale to właśnie wtedy podjąłem decyzję, która towarzyszy mi już od 5 lat i wyznacza kierunek w moim życiu. Postanowiłem zostać lekarzem, mimo tego że z nauką nie zawsze się "dogadywaliśmy". Nie chcę nawet opowiadać o reakcji znajomych i nauczycieli na ten stan rzeczy. Każdy się śmiał, że z takimi wynikami to mogę co najwyżej iść no mało wymagającej szkoły i zostać murarzem ( nie umniejszając murarzom). Bolało mnie to nie powiem, ale sam sobie byłem winny. Jedyne co mogłem to wdrażać mój plan w życie. Tak oto dostałem się za rok z ostatniego miejsca do liceum na profil biologiczno chemiczny. Oczywiście miałem najmniej punktów rekrutacyjnych, nie miałem czerw

Coś się skończyło

Już po maturach. Wow. Tak jak szybko przyszły tak szybko minęły. Dziwne uczucie kiedy przychodzisz do szkoły, ale dzwonek (a w zasadzie pewien znany utwór Beethovena) już Cię nie dotyczy. Trudno mi się odnaleźć w takiej nowej rzeczywistości, w której mam mnóstwo czasu. Jednak zajęcia i obowiązki szkolne stanowiły 90% czynności, które przez całe 3 lata wykonywałem. Cóż, tak to wygląda kiedy boisz się ludzi i uwielbiasz spędzać czas samemu. Plan na wakacje? Nie mam pojęcia, pewnie praca, załatwianie studiów i wszystkie sprawy z tym związane. Trochę się boję, że może mi braknąć kilku procent na wymarzony kierunek , ale wszystko okaże się w lipcu. Powiem szczerze, że kiedy wyszedłem z ostatniej matury to pomyślałem "kurde, ale będę odpoczywał normalnie żyć nie umierać" haha. Wytrzymałem JEDEN dzień totalnego obijania się. Już dzisiaj zacząłem czytać przesławnego Campbella (osoby związane w jakiś sposób z biologią na pewno znają tę pozycję). Nie wiem czy mój mózg się zepsuł czy je

Podstawy już za mną

15 minut temu wyszedłem z matury z angielskiego. Wczoraj pisałem matematykę a w piątek Polski. Będąc szczerym to myślałem, że będę się mega stresował ale nic z tego. Serio, dawno na żadnyych egzaminach nie byłem tak spokojny jak na tych maturalnych. Patrząc teraz przez pryzmat próbnych matur to mogę powiedziec, że nie taki diabeł majowy straszny. Wiadomo, że nauczyciele od 1 klasy już wspominają, że ani sie nie obejrzycie a bedziecie siedziec na maturze i jak straszny jest ten egzamin i ciężki. Ja jestem mega zadowolony z podstaw. Najgorzej pewnie poszedł mi polski bo humanistą nie jestem i nigdy nie będę. Ścisły umysł chyba nie idzie w parze z umiejętnościami interpretacji tekstów i ja na to jestem najlepszym przykładem. Mega zadowolony jestem z matematyki bo przez 3 lata nie była ona moim priorytetem a poszło mi całkiem nieźle i mam nadzieje na wysoki wynik. Angielski jak angielski - tego nie da sie źle napisać. Autentycznie zaśmiałem sie jak w zadaniu była mowa o starszej kobiecie,

Warto pomagać

To było około 2,5 roku temu. Byłem w połowie 1 roku liceum. Wokół nowe twarze, nowe otoczenie, nowa rzeczywistość. Trudno mi było się zaaklimatyzować bo poznawanie nowych ludzi jest dla mnie ogromnie stresujące. Pamiętam, że towarzyszyło mi takie uczucie, że to nie dzieje się na serio, że to wszystko jakoś szybko mija, że muszę zacząć ogarniać swoje zachowanie, dorosnąć chociaż trochę, być bardziej samodzielnym. Nowa szkoła poszerzyła moje horyzonty jeśli chodzi o różnice między ludźmi. Wiedziałem, że w sumie nikt mnie nie zna i nie będę zwracał niczyjej uwagi, dlatego też zacząłem zapuszczać włosy. Strasznie mi się podobały długie, proste włosy na wzór Riedla i innych postaci wywodzących się z rockowej muzyki.  Na początku było wszystko ok. W myślach już wyobrażałem jak będę wyglądał kiedy już będą długie, jak wiatr będzie je rozwiewał :) Kiedy urosły tak mniej więcej do ramion miałem mega ochotę je ściąć. One żyły własnym życiem, dosłownie. Krótkie włosy nie wymagają pielęgnacji tak

Czy chcesz mnie poznać?

Cześć :) Na wstępie zaznaczam, że to nie będzie blog typu "mama...(wpisz imię swojego dziecka/zawód)". Nie znajdziesz tu mega motywujących haseł i sloganów, które pobudzą Cię do działania, tak samo jak social zdjęć a'la królowe instagrama. Będąc szczerym, nie wiem co mnie skłoniło do założenia bloga, bo raczej zawsze miałem aroganckie nastawienie do tego typu spraw. Chciałbym Wam pokazać jak wygląda życie mega introwertycznego nastolatka, który boi się tłumów, imprez i rozmowy z obcymi ludźmi a musi pokonać swoje lęki, ponieważ dorosłe życie czeka żeby się z nim zmierzyć. Chciałbym podzielić się Wami moimi codziennymi przeżyciami i problemami, które dla innych nie istnieją. Możliwe, że dla wielu nie jest to zbyt ciekawe i raczej nie interesuje ich taka tematyka, ale choćbym miał jednego obserwatora, który się tym zainteresuje to będę tworzył bloga jak najlepiej tylko potrafię. Nie wiem dokładnie jeszcze jak to wszystko działa, muszę się zaznajomić z wszelkimi mechanizmami